Historia kołem się toczy i lubi się powtarzać.
Ileż razy to słyszeliśmy. Wielu jednak podważa ich trafność – przecież zmieniają
się warunki, państwa, ludzie, idee – nic nie jest takie same, tłumaczą.
Jeśli jednak ktoś zechce się przekonać, że nie
krytycy wspomnianych tez nie mają racji, wystarczy, że zajrzy do książek
Josepha Rotha. Był to austriacki pisarz z początku XX wieku. Pochodzi z rodziny
żydowskiej z Galicji (okolice miasteczka Brody). Studiował w Lwowie i Wiedniu, a po I wojnie
światowej krąży po Europie żeby osiąść w Niemczech. Stamtąd ucieka przed
Hitlerem do Francji, gdzie umiera śmiercią samobójczą w 1939 roku. Mała uwaga –
nie należy jednak mylić Josepha Rotha ze skandalizującym amerykańskim pisarzem
Philipem Rothem.
Autor Krypty kapucynów należy do tych, którzy
nie są w stanie pogodzić się z nikczemnieniem świata i wybierają ucieczkę w
śmierć. We wszystkich swych dziełach Roth z nostalgią i tęsknotą opisuje świat
monarchii Habsburgów przed Wielką Wojną. Choć nie jest bezkrytyczny, to jednak
wielonarodowe Austro – Węgry uważa za swoją Ojczyznę. Przebija się to przez szereg jego książek –
wspomniana Krypta Kapucynów, Marsz Radetzkiego czy Zipper i jego ojciec.
Najciekawsze jest jednak nie to, że opisuje on
odległą historię - rodzin, obyczajów,
zasad – oraz państwo, którego już nie ma. Najciekawsza w jego pisaniu jest
bowiem obserwacja pokolenia czasu przełomu. Przełomem tym jest Wielka Wojna
oraz rozpad wielkiego i ufundowanego na solidnych podstawach państwa. Okazuje
się jednak, że tamci ludzie z przeszłości mieli wiele wspólnego z naszym
pokoleniem.
Kiedy czyta się fragmenty Zipeera i jego ojca
można odnieść wrażenie, że autor opisuje współczesną nam rzeczywistość.
Dekadencja, odrzucanie norm moralnych, rozpusta, zbytek to cechy młodych ludzi,
którzy przeżywszy Wojnę nie mogą się odnaleźć w otaczającym ich nowym, innym
świecie . Wyjazd w poszukiwaniu lepszego życia, materializm, atomizacja rodzin,
homoseksualizm jako moda dla Młodych Wykształconych z Wielkich Miast – to już
było! Można by rzec – wraca stare.
Widać więc w książkach Rotha, że ludzie są
inni, ale ludzkość się nie zmienia. Kiedy wyrywa się ich z korzeniami z
przeszłości, tradycji, rodziny nie potrafią żyć naprawdę. Poszukują władzy,
sukcesów, pieniędzy. Pozbawienie tożsamości w postaci wierności, patriotyzmu,
zasad uganiają się za ersatzami, które mają wypełnić coraz większa pustkę.
Takie też jest nasze pokolenie przełomu –
druga wojna (choć odległa cały czas się za nami ciągnie przez dziadków i
skutki), upadek komunizmu, wolna Polska. Fakt, że nie ma za czym tęsknić,
jednak zmiany to nie tylko dobro – przyniosły także wiele zamieszania zwłaszcza
w sferze duchowej – i tej religijnej i tej patriotycznej. Zachłyśnięcie
wolnością, a właściwie do-wolnością skutkuje tym samym co, niemal, 100 lat
wcześniej.
Jeżeli więc chcecie spojrzeć świeżym okiem na historię
i , jednocześnie, współczesność weźcie do ręki Josepha Rotha – galicyjskiego żyda,
który w przepiękny sposób (bo to i literatura najwyższej próby) pokazuje nam
dwie istotne sprawy. Po pierwsze, że tęsknota z monarchią, zasadami,
porządkiem, rodziną nie jest domeną zdziwaczałych arystokratów, czy też wiecznie
niedojrzałych chłopców pragnących spełnić swe marzenia o szabli w ręku, a może
dotyczyć też wykształconego żyda – pisarza. Po drugie, że bez tego, za czym sam
tęsknił, czeka nas tylko coraz większa niegodziwość. Oby nasze czasy nie
zakończyły się tak jak te, w których przyszło żyć Rothowi.