środa, 24 sierpnia 2011

Gdynia – moje miasto?


Miało być o wyborach, Popisie i tym podobnych, ale idąc za głosem polityków spoglądam co się dzieje w mojej „gminie”. Co prawda Gdynia to miasto na prawach powiatu, ale co mi tam.

Mieszkam tu od 1986 roku, czyli obecnie mija 25 lat i widzę jak miasto zmienia się na plus. Pięknieje z roku na rok. Jest coraz bardziej przyjazne mieszkańcom – choć strefa płatnego parkowania początkowo wkurzała, to jednak człowiek się przyzwyczaja, a przynajmniej nie ma problemu z zaparkowaniem w centrum. Przybywa imprez kulturalnych, koncertów, festiwali. No i, nawiązując do poprzedniego wpisu, jest przyjazne psom. Pewnie dlatego, ze prezydent Wojciech Szczurek sam jest posiadaczem owczarka niemieckiego. Przybywa także ścieżek rowerowych – w tej chwili ponad 12 kilometrów nie licząc leśnych duktów rowerowych. I nie są to wszystkie sukcesy miasta.

Nie po to jednak pisze bloga żeby chwalić. Na wszystko trzeba patrzeć krytycznie, wiec i ja patrzę jakąż to łyżkę dziegciu znajdę w tej beczce miodu.

O upadku stoczni, który to znacznie wpłynął na status materialny i społeczny wielu mieszkańców miasta nie będę się rozpisywał. Przypomnę tylko, że w 2001 roku stocznia zakupiła nową suwnicę bramową (poprzednia przewróciła się podczas sztormu) za kwotę 100 mln złotych. Była to wówczas najnowocześniejsza i największa taka suwnica w Europie – dziś to tylko atrakcja turystyczna, a nie minął nawet okres gwarancji.

Ostatnio jednak zetknąłem się z trzema zadziwiającymi sytuacjami w moim mieście, które pragnę tu przytoczyć.

Zdarzyło mi się jechać z jednym ze szkodników autobusem – przyznaję robię to ostatnio rzadko, a z dzieckiem chyba pierwszy raz. Zakład Komunikacji Miejskiej jest zwiany w większym lub mniejszym stopniu z Urzędem Miasta stąd moja refleksja. Otóż sprawdziłem jakąż to opłatę musze wnieść za przejazd mojego dziecka. Osobiście jestem przeciwny ulgom – wolałbym aby wszyscy płacili, za to wszyscy mniej, gdyż w tej sytuacji – „pełnopłatni” płacą za „ulgowych” i „bezpłatnych” (no, są jeszcze dopłaty z zewnątrz za przejazdy ulgowe, ale jednak). No, ale skoro już te ulgi są to niech funkcjonują logicznie. A co się okazało – otóż dziecko do lat 4 jeździ bezpłatnie, ale należy posiadać potwierdzenie wieku. I tu pojawia się pierwsze pytanie – czy muszę mieć przy sobie akt urodzenia? Bo przecież żadnego innego dokumentu dziecko nie musi posiadać. Co więcej – co zrobić, kiedy dziecko zabiera babcia – każdej z nich wraz z dzieckiem dawać akt urodzenia? Przecież to jakaś bzdura! Idźmy dalej – dzieci od 4 do 7 lat jeżdżą ulgowo, a powyżej 7 też ulgowo ale muszą mieć legitymację szkolną. Przecież logiczne byłoby ustalenie – albo wszystkie dzieci ulgowo (i wtedy nie trzeba mieć dowodu wieku), albo dzieci do wieku szkolnego za darmo, a dzieci w wieku szkolnym „na legitymację”. Ale widać mamy zbyt mądrych włodarzy aby na to wpadli.

Kolejna sprawa, która mnie zadziwia to budowa nowej drogi prowadzącej z Witomina do  Gdynia Zachód, a przy okazji do Obwodnicy Trójmiasta. Bardzo cieszę się z tej inwestycji – pewnie rozładuje ona korki, które pojawiły się wraz z rozbudową Gdyni Zachód, ale… jest to, ze tak powiem, zwykła droga miejska – dlaczego więc montuje się tam ekrany dźwiękochłonne? Przyznaję się – jestem w tej kwestii kompletnym „lajkonikiem”. Być może są jakieś przepisy, które to regulują – ale tego typu dojazdówek w trójmieście jest multum i niegdzie nie ma ekranów. A tu wielu mieszkańcom zasłonią one całkowicie widok, który był całkiem przyjemny – na las po drugiej stronie szosy. Zadziwia mnie to, choć – powtórzę jeszcze raz – bardziej na „chłopski rozum” niż ze względu na znajomość rzeczy.

Trzecia sprawa też związana jest z drogą, na dodatek tą samą, ale w jej innym odcinku. Otóż szosa ta łączy wschodnie dzielnice Gdyni (np. Redłowo) z Witominem i Obwodnicą. Przy tej ulicy znajduje się stadion. Pakietem jeszcze czasy kiedy był to stadion SKS Bałtyk Gdynia, teraz przejęła go Arka. Niedawno w miejscu starego, zbudowano nowy, nowoczesny i ładny stadion. Dlaczego jednak wraz z oddaniem go do użytku zaczęto regularnie zamykać przelotową drogę? Każdy mecz – droga zamknięta! Nie przypominam sobie aby tak było kiedy był stary stadion, a bramy tegoż były dużo bliżej ulicy niż nowego. Ponadto nowy ma system zabezpieczeń, parking etc. Nie rozumiem i zadziwia mnie to, zwłaszcza, że dość często korzystam z tej drogi i zawsze kiedy jest mecz muszę nadrabiać kilometrów aby dojechać gdzie chcę.

Ale i tak, z Polskich miast, najbardziej lubię Gdynię (no i jeszcze Kraków) i, póki co, jest to moje miasto.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz