wtorek, 4 września 2012

Trochę o szkole na początek września


Walka o polską szkołę trwa. Protesty przeciw zmniejszaniu liczby godzin w historii, choć odrobinę spóźnione – o planowanych zmianach wiadomo było trzy lata temu, kiedy wchodziła nowa podstawa programowa do gimnazjów – przyniosły zwiększenie zainteresowania tym problemem.
Na początku wakacji, po raz kolejny, chór mediów i polityków zaatakował nauczycieli, jako  „nierobów” z najdłuższymi urlopami. Pojawiały się propozycje zmian systemowych, które w żadnej mierze nie uwzględniały specyfiki pracy szkoły, nauczyciela czy możliwości sprzętowo – lokalowych. Jako przykład może posłużyć projekt zmian w czasie pracy, polegający na zmuszeniu nauczycieli do siedzenia w szkole od 8 do 16  niezależnie od liczby godzin dydaktycznych.  Ukróciłoby to pracę w kilku szkołach, co, dla nauczycieli z mniejszym stażem, jest jedyną możliwością godziwych zarobków. Ponadto pozwoliłoby urzędnikom na kontrolę, ile w rzeczywistości pracuje nauczyciel. Jest jednak kilka „ale”. Rady Pedagogiczne i spotkania z rodzicami, siłą rzeczy, odbywać się muszą w godzinach popołudniowych – jak rozliczne byłby te godziny? Czy jak nadgodziny? Obecnie – przypomnę – nauczyciel pracuje 40 godzin tygodniowo w tym 18 dydaktycznych i – w gimnazjum – 2 tzw. karciane (czyli de facto 20 godzin dydaktycznych). W tych 40 godzinach zawierają się także rady pedagogiczne, szkolenia, spotkania z rodzicami. Utrudnieniem we wprowadzeniu systemu 8 – 16 jest także słaba baza lokalowa i sprzętowa. W wielu szkołach nie ma gabinetów przedmiotowych, w których mogliby pracować nauczyciele poza godzinami dydaktycznymi, a pokoje nauczycielskie nie są zbyt duże. To samo dotyczy dostępności do komputerów – jest ona utrudniona i ograniczona. Ponadto – tu też przypomnę – praca nauczyciela to także samokształcenie – choćby szkolenie czy czytanie publikacji, które zdecydowanie odbywa się poza szkołą. To tylko kilka przykładów, jak osoby z zewnątrz, próbują zmieniać szkołę, nie znając jej specyfiki. Choć przyznam, że osobiście uważam, iż zmiany są konieczne, ale w zupełnie inną stronę – rozpocząłbym od likwidacji obowiązku nauczania powyżej 6 klasy szkoły podstawowej i likwidacji MEN. No i, koniecznie, przywrócenie szkół zawodowych i terminowania.
Walka jednak trwa i od czasu do czasu coś się ze szkołą dzieje, choć póki co zmierza to ku gorszemu. Jak wspomniałem walka o lekcje historii odniosły minimalny sukces – ministerstwo zgodziło się, aby blok Ojczysty Panteon i ojczyste spory stał się obowiązkowy. Wiele także pisano o kontrowersyjnym podręczniku wydawnictwa Stentor wychwalającym Gazetę Wyborczą i na jej wizji historii opartym.
Niewielu jednak zwraca uwagę, ze to nie jedyny problem z podręcznikami. Niedawno otrzymałem od wydawnictwa OPERON przesyłkę z podręcznikami do Wiedzy o Społeczeństwie w liceum według nowej podstawy programowej. Przejrzałem je pobieżnie i to wystarczyło, aby napisać niniejszy tekst.
Po kilku latach doświadczenia jako nauczyciela, nauczyłem się wybierać tematy, po których oceniam podręczniki, gdyż – z przyczyn oczywistych – nie jestem w stanie przeczytać każdego podręcznika od deski do deski. W przypadku podręczników z WOS są to kwestie współczesnych problemów społecznych czy sporów światopoglądowych oraz ideologii politycznych.
Obydwa podręczniki obejmują zakres rozszerzony przedmiotu, a więc  powinny omawiać problemy możliwie szeroko. Jeden z podręczników autorstwa Artura Derdziaka i Macieja Batorskiego rozważa powyższe problemy w sposób obiektywny i fachowy. Idee opisuje rzetelnie, a w przypadku sporów światopoglądowych prezentuje argumenty obu stron konfliktu powstrzymując się od komentarza. Dla konserwatysty, uznającego, że istnieje tylko jedna prawda, zwłaszcza w zakresie problemów takich jak tzw. aborcja, eutanazja czy „prawa” osób homoseksualnych, to mało, ale – patrząc realistycznie – to i tak dobry punkt wyjścia dla nauczyciela.
Jednak drugi z podręczników autorstwa Zbigniewa Smutek, Jana Maleski i Beaty Surmacz dyskwalifikuje autorów, wydawnictwo oraz  recenzentów. Autorzy bowiem podczas omawiania ideologii politycznych pomieszali Faszyzm z Narodowym-socjalizmem. Nie widzę wytłumaczenia dla takiego działania, jak tylko… ideologiczne. Etykieta „faszysty” jest dziś utożsamiana z popieraniem Hitlera, antysemityzmem etc. Dlatego najwidoczniej, autorzy uznali, ze lepiej nie mieszać młodym ludziom w głowach, żeby nie pomyśleli samodzielnie i nie związali nazizmu z socjalizmem (bo tymże nazizm jest!). Dowiadujemy się też, ze słowo faszyzm pochodzi o fascio czyli pęk rózg co nie ma wiele wspólnego z prawdą bo pochodzi ono od fasci di combatimento czy związków kombatantów zakładanych przez Mussoliniego. Dodać należy, ze faszyzm jest tworem typowo włoskim i nigdzie indziej nie występował, choć oczywiście Hitler pewne wzorce z Mussoliniego czerpał – choćby słynne rzymskie pozdrowienie. Jednak trzeba pamiętać, że idea włoska nie była rasistowska (a to możemy przeczytać w podręczniku OPERONu) oraz ekspansywna. Mussolini, poza próbami zdobycia kolonii w Afryce, raczej nie szukał Lebensraumu, a i rasy aryjskiej we Włoszech nie uświadczysz. Uczeń jednak może tak sądzić po przeczytaniu podręcznika do liceum. Jeszcze raz przypomnę, że jest to książka przeznaczona dla licealistów i to w zakresie rozszerzonym!
Drugi problem to sposób przedstawienia konfliktów światopoglądowych, który jest  jednoznacznie lewicowy, zwłaszcza w zakresie praw homoseksualistów. W przypadku zabijania dzieci nienarodzonych autorzy ograniczają się do zaprezentowania obecnej ustawy o planowaniu rodziny etc. Przy eutanazji czytamy już troszkę więcej. Między innymi o państwach, które ją dopuszczają, a obok okładka książki Janusza Świtaja, który w Polsce walczy o eutanazję (kryptoreklama?). Najwięcej jednak autorzy napisali o „prawach” mniejszości seksualnych. Licealiści dowiedzą się czym jest homofobia (choć w żaden sposób nie jest to termin ani socjologiczny, ani prawniczy ani medyczny), oraz że jej przejawy są bardzo częste, a wynikają z niewiedzy. Uczeń dowie się też cóż to jest LGBT i ze 17 maja jest Międzynarodowy Dzień Przeciw Homofobii i wielu jeszcze innych szczegółów. Żadnych argumentów strony przeciwnej. Nic! Każdy kto jest przeciw „prawom” mniejszości seksualnych jest niedouczonym homofobem.
Nie wiem jak ten podręcznik przeszedł przez sito recenzentów, którzy powinni go odrzucić już za pierwszą opisywaną tu nieścisłość (delikatnie mówiąc) dotyczącą faszyzmu i nazizmu, a za przedstawianie „sporów” bez argumentów „przeciw” jest już manipulacją.
Jak więc widać walka o polską, chrześcijańską, rzetelną szkołę nie może się ograniczać do lekcji religii czy historii. Zobaczmy czego jeszcze uczą się nasze dzieci na WOS, filozofii, biologii czy fizyce, gdzie bardzo popularne są teorie prof. Hawkinga, którego celem jest udowodnię, że Bóg nie był potrzebny aby stworzyć świat. Każdy przedmiot można zideologizować i wszędzie można manipulować.

3 komentarze:

  1. nuuuuuuuuuuuudaaaaaaaaaaaa....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczowa i wyczerpująca odpowiedź na poziomie ŚII (Średniej Internetowej Inteligencji). Nie rozumiem, dlaczego takich ludzi w ogóle dopuszcza się do głosowania - a ludzie tacy, jak ty przecież głosują.

      Żeby zobaczyć, czym się kończy głosowanie bez zrozumienia, wystarczy zajrzeć do w.w. podręcznika lub włączyć TVN. Ostrzegam tylko, że to grozi wypaleniem mózgowia.

      Usuń
    2. Ludziom korzystającym z TVN nie grozi wypalenie mózgu, bo oni już go nie mają.

      PanAndrzej.

      Usuń