poniedziałek, 30 października 2017

(9,10,13/50) CS Lewis, Trylogia Kosmiczna

A tak konkretnie to: „Z milczącej planety”, „Pereleandra” oraz „Ta straszna siła”


Trzy książki, połączone jednym bohaterem, pewnymi wątkami i postaciami, a, przede wszystkim, Maleldilem. Tak na prawdę, głęboki traktat filozoficzny i teologiczny. 
Lewis tworzy w trylogii wizję wszechświata zamieszkanego przez różnego rodzaju stworzenia - cielesne i duchowe. Nad wszystkim czuwa stworzyciel i Pan Maleldil. Dr Elwin Ransom - lingwista - trafia, dość przypadkowo na Marsa zwanego Malakandrą. Zostaje tam zabrany przez jego znajomych, którzy jednak ukrywają prawdziwe cele wyprawy. Na miejscu Ransom uwalnia się i poznaje kilka gatunków? ras? Istot zamieszkujących tę planetę. Poznaje ich życie, zwyczaje i religię. Dzięki temu dowiaduje się m.in., że Ziemia, nazywana jest Milczącą Planetą gdyż opanowana została przez złe eldile - swego rodzaju duchy opiekuńcze (anioły?) planet. Na Malakndrze poznaje jednego z nich i zostaje odesłany na ziemię, z pewną misją, której jeszcze nie jest świadom. Ponadto ratuje Marsa przed wykorzystaniem przez opętanych złymi uczuciami ludzi. W tej części Lewis nakreśla swoją kosmologię i teologię. Jest to najbardziej „fantastyczna”, w znaczeniu sci-fi, a najmniej filozoficzno-teologiczna część.
W drugiej części, misja Ransoma, zostaje, w części, ujawniona. Zostaje on zabrany przez elendile na Wenus (tu Pereleandra), aby zapobiec poddaniu się pierwszej pary mieszkańców planety, kuszeniu przez złego. Zły elendil wykorzystuje ciało jednego z poznanych w pierwszej części złych ludzi, aby przybyć na Wenus i namawiać tamtejszą pierwszą kobietę do przeniesienia się na stały ląd, co zostało zakazane przez Maleldila. Proces kuszenia oraz próby minimalizowania jego wpływów przez Ransoma, a następnie fizyczną walkę bohatera ze złem wykorzystuje Lewis do zaprezentowania traktatu filozoficznego o wolności, grzechu, ograniczeniach, dobru-złu i wielu innych ontologicznych sprawach. Największym, dla mnie problemem, był fakt, że co prawda kuszenie się nie udało bo Ransom wyeliminował wroga fizycznie, ale w ten sposób Wenus została pozbawiona możliwości Odkupienia. I to mi się w tej teologii nie zgadza. Bo wydaje się, że celem Autora, nie było stworzenie jakiejś nowej koncepcji teologicznej, ale zaprezentowanie chrześcijańskiej antropologii i genezy grzechu i wolności. A może jednak się mylę? Może Lewis chciał pokazać jakiś ideał, utopię, świat bez grzechu, gdzie ze złem walczy się fizycznie i fizycznie się je eliminuje. Nie wiem, może za głupi jestem żeby zrozumieć Autora Opowieści z Narni. Walka ze złem nie pozostaje jednak bez wpływu na Ransoma. Nawiązując do Ewangelii o Niewieście, która zmiażdży głowę węża, a ten zmiażdży Jej piętę, a którą to Niewiastę utożsamia teologia z Maryją, Lewis opisuje ranę, jaką otrzymuje bohater książki, właśnie w piętę. Nie wiem czy jako anglikanin Lewis chce tu troszkę uszczypnąć katolików, czy po prostu podążył ścieżką skojarzeń, ale rana ta jest nieuleczalna i wpływa na stan zdrowia Ransoma, także w trzeciej części trylogii.
Trzecia i ostatnia część, najbardziej „fantasy” opisuje ostateczną walkę między ludźmi opętanymi przez złe elendile a grupką wiernych Maleldilowi skupioną wokół Ransoma. Ta książka, najdłuższa, najbardziej rozbudowana ukazuje z jednej strony cele złych elendilów, z drugiej zaś różne postawy ludzi wobec zła. Jedni się mu poddają. Inni są jego narzędziami i blisko współpracują. Jeszcze inni, zachowując sensus fidei, zauważają, że „jest coś nie tak”i szukają odpowiedzi. Ostateczne zwycięstwo należy do … Kto przeczyta ten zobaczy. W tej części ważną postacią staje się czarodziej Merlin. Autor Pakamerii przypomina tutaj jeden z mitów arturiańskich, w którym to Merlin jest w rzeczywistości jednym z pierwszych chrześcijan, tu - wyznawców Maleldila i jego sługą.
Warto przeczytać trylogię. Nie jest to prosta, łatwa i przyjemna lektura. Ale daje sporo do myślenia i pobudza do poszukiwania odpowiedzi na ważne pytania, również teologiczne. Jednak jeśli ktoś się spodziewa Narni w kosmosie to się zawiedzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz