środa, 2 maja 2012

Obserwator pokolenia czasu przełomu


Historia kołem się toczy i lubi się powtarzać. Ileż razy to słyszeliśmy. Wielu jednak podważa ich trafność – przecież zmieniają się warunki, państwa, ludzie, idee – nic nie jest takie same, tłumaczą.
Jeśli jednak ktoś zechce się przekonać, że nie krytycy wspomnianych tez nie mają racji, wystarczy, że zajrzy do książek Josepha Rotha. Był to austriacki pisarz z początku XX wieku. Pochodzi z rodziny żydowskiej z Galicji (okolice miasteczka Brody).  Studiował w Lwowie i Wiedniu, a po I wojnie światowej krąży po Europie żeby osiąść w Niemczech. Stamtąd ucieka przed Hitlerem do Francji, gdzie umiera śmiercią samobójczą w 1939 roku. Mała uwaga – nie należy jednak mylić Josepha Rotha ze skandalizującym amerykańskim pisarzem Philipem Rothem.
Autor Krypty kapucynów należy do tych, którzy nie są w stanie pogodzić się z nikczemnieniem świata i wybierają ucieczkę w śmierć. We wszystkich swych dziełach Roth z nostalgią i tęsknotą opisuje świat monarchii Habsburgów przed Wielką Wojną. Choć nie jest bezkrytyczny, to jednak wielonarodowe Austro – Węgry uważa za swoją Ojczyznę.  Przebija się to przez szereg jego książek – wspomniana Krypta Kapucynów, Marsz Radetzkiego czy Zipper i jego ojciec.
Najciekawsze jest jednak nie to, że opisuje on odległą historię  - rodzin, obyczajów, zasad – oraz państwo, którego już nie ma. Najciekawsza w jego pisaniu jest bowiem obserwacja pokolenia czasu przełomu. Przełomem tym jest Wielka Wojna oraz rozpad wielkiego i ufundowanego na solidnych podstawach państwa. Okazuje się jednak, że tamci ludzie z przeszłości mieli wiele wspólnego z naszym pokoleniem.
Kiedy czyta się fragmenty Zipeera i jego ojca można odnieść wrażenie, że autor opisuje współczesną nam rzeczywistość. Dekadencja, odrzucanie norm moralnych, rozpusta, zbytek to cechy młodych ludzi, którzy przeżywszy Wojnę nie mogą się odnaleźć w otaczającym ich nowym, innym świecie . Wyjazd w poszukiwaniu lepszego życia, materializm, atomizacja rodzin, homoseksualizm jako moda dla Młodych Wykształconych z Wielkich Miast – to już było! Można by rzec – wraca stare.
Widać więc w książkach Rotha, że ludzie są inni, ale ludzkość się nie zmienia. Kiedy wyrywa się ich z korzeniami z przeszłości, tradycji, rodziny nie potrafią żyć naprawdę. Poszukują władzy, sukcesów, pieniędzy. Pozbawienie tożsamości w postaci wierności, patriotyzmu, zasad uganiają się za ersatzami, które mają wypełnić coraz większa pustkę.
Takie też jest nasze pokolenie przełomu – druga wojna (choć odległa cały czas się za nami ciągnie przez dziadków i skutki), upadek komunizmu, wolna Polska. Fakt, że nie ma za czym tęsknić, jednak zmiany to nie tylko dobro – przyniosły także wiele zamieszania zwłaszcza w sferze duchowej – i tej religijnej i tej patriotycznej. Zachłyśnięcie wolnością, a właściwie do-wolnością skutkuje tym samym co, niemal, 100 lat wcześniej.
Jeżeli więc chcecie spojrzeć świeżym okiem na historię i , jednocześnie, współczesność weźcie do ręki Josepha Rotha – galicyjskiego żyda, który w przepiękny sposób (bo to i literatura najwyższej próby) pokazuje nam dwie istotne sprawy. Po pierwsze, że tęsknota z monarchią, zasadami, porządkiem, rodziną nie jest domeną zdziwaczałych arystokratów, czy też wiecznie niedojrzałych chłopców pragnących spełnić swe marzenia o szabli w ręku, a może dotyczyć też wykształconego żyda – pisarza. Po drugie, że bez tego, za czym sam tęsknił, czeka nas tylko coraz większa niegodziwość. Oby nasze czasy nie zakończyły się tak jak te, w których przyszło żyć Rothowi.